Idąc na ten film nie należy oczekiwać typowej biografii. Nie dowiadujemy się niczego o malarzu, warto więc iść do kina z pewną wiedzą o Klimcie i jego epoce. Całość przypomina sen, konkretnie sen Klimta o Klimcie. Poznajemy go w szpitalu, umierającego, film skłąda się z serii bardziej lub mniej powiązanych ze sobą scen z życia artysty, nie sposób jednak stwierdzić co z tego co widzimy dzieje się naprawdę, a co jest jedynie wyobrażeniem głównego bohatera. Zresztą, pod koniec on sam traci rozeznanie.
Tak więc film może od samego początku zafascynować, albo zupełnie zniechęcić. Wszystko już zależy od widza.