napewno najgorsza muzyka na swiecie straszliwie popsula ale za to cudownie zagraqna postac egona shiele ach!
No wlasnie - mnie tez muzyka bardzo sie spodobala. Uwazam, ze znacznie uwypuklila nastroj filmu, wzmocnila go. No - ale gusty sa rozne...
A o co chodzi z tym Schiele?? Czy na niego jest teraz jakas szczegolna moda w Polsce? Bo to juz chyba trzeci wpis o nim - pelen zachwytu. A jego postac jest tu epizodyczna, nawet nie warta wzmianki. W porownaniu z tym, ile czasu w rzeczywistosci poswiecil mu Klimt... film nawet tego nie oddaje. Zreszta slusznie, bo to film o Klimcie, a nie o Egonie. A tu wpisywacze tylko Schiele i Schiele... Nawet aktor go grajacy dostal duzo wiecej punktow od Malkovicha, co juz uwazam za zupelna przesade...